Szukając odpowiedzi na pytanie czy narzekanie może być drogą do sukcesu okazało się, że może to być zależne od kraju, w którym chce się go osiągnąć.Ludzie różnią się między sobą i nie wszystko pasuje do wszystkich.
Amerykanka, Julie Norem, autorka książki „Pozytywna moc myślenia”, którą napisała pod wpływem inspiracji wielką propagandą amerykańskiego pozytywnego myślenia i która była reakcją na nie – zauważa, że dla wielu ludzi negatywne myślenie stanowi sposób na przetrwanie. Wyobrażają sobie różne zagrożenia, zakładają potencjalne, negatywne możliwości i podejmują środki zaradcze aby
się przed nimi odpowiednio wcześnie zabezpieczyć.
Z kolei prof. Martin Seligman, amerykański psycholog, twierdzi, że optymizmu można się nauczyć.
Natomiast prof. Bogdan Wojciszke jest zdania, że wszystko zależy od obowiązujących norm kulturowych i jest przekonany, że w Polsce obowiązuje norma aby narzekać na otaczający świat społeczny.
Dla Polaków narzekanie jest głęboko zgodne z kodem kulturowym wywodzącym się z romantyzmu, produktem pierwszej połowy XIX wieku, opartym na cierpieniu.
Wprawdzie dzięki otwarciu na obce wzorce, i niczym nieograniczony kontakt ze światem, norma ta cały czas się zmienia, ale trudno dzisiaj przewidzieć co z tych zmian wyniknie w przyszłości ( prof. Wojciszke uważa, że pozostaniemy sobą).
W mojej ocenie narzekanie prowokuje negatywne myślenie, hamuje wiele aktywności i tym samym uniemożliwia osiąganie sukcesów.
Istnieją badania pokazujące, że podczas obniżonego nastroju spada produktywność, a podczas słuchania smutnej muzyki spada wytrwałość.
W Ameryce nie tylko mają pozytywny nastrój ale również są produktywni.
Zgadzam się w pełni z prof. Seligmanem, którego niedawne badania jednoznacznie potwierdzają istnienie zależności polegającej na tym, że ludzie szczęśliwsi mają większą szansę na sukces.
Wprawdzie badania były prowadzone w Stanach, niemniej jednak pokazały, że szczęśliwsi dwudziestolatkowie w wieku czterdziestu lat mają na swoim koncie więcej sukcesów niż ich mniej optymistycznie nastawieni do życia rówieśnicy - narzekający i przekonani, że świat jest zły i niesprawiedliwy a ludziom nie należy ufać.
W naszych polskich warunkach narzekanie może okazać się całkiem niezłym i skutecznym sposobem na sukces, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, jak często zdarza się, że osoby narzekające, pomimo iż nie zawsze są miłe, postrzegamy jako zdolne do nawiązania bliższych relacji.
Według badań prof. Wojciszke, prowadzonych nad kulturą narzekania, do najgłębszego kontaktu dochodzi między narzekającymi, natomiast do najpłytszego – między afirmującymi.
Natomiast kiedy kogoś spotykamy i na nasze zapytanie „Co słychać?” usłyszymy – „Wszystko w porządku” odnosimy wrażenie, że osoba taka nie jest zainteresowana nawiązaniem dalszego kontaktu.
Pozytywne wypowiedzi innych o otaczającym świecie również nie budzą naszego entuzjazmu, a niejednokrotnie traktowane są jako przejaw zwykłej naiwności i w tym kontekście automatycznie nienarzekający uważani są za gorszych/głupszych, co na pewno nie zwiększa ich szansy na sukces.
Polacy mają świadomość tego, że narzekają i na pytanie dlaczego, często odpowiadają, że narzekanie przynosi im ulgę.
Ale, jak wynika z badań prof. Wojciszke nad narzekaniem, postępują tak tylko w jednej sytuacji – kiedy narzekanie jest oczekiwane przez otoczenie społeczne.
Taka postawa bardzo dobrze tłumaczy naszą rezerwę wobec amerykańskiego OK i co za tym idzie nasuwa odpowiedź na zasadnicze pytanie, a mianowicie -droga do sukcesu przez narzekanie zależy, m.in. od kraju w jakim planuje się go osiągnąć.
mp
Warszawa, 21 styczeń 2010.
psychoporady.blogspot.com
Cóż z wiedzy takiej i wielkiej mądrości, którą się tylko sobie zachowuje? Lepiej mniej wiedzieć, lecz innym udzielać, chociaż to nieco trudu kosztuje!
(Emilia Berndsen)
(Emilia Berndsen)
czwartek, 21 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz